12 maja 2008, 20:11
Ilidian zaczął się cofac.
Rzucił następną kulą ognia w orka.
ODBIŁA SIĘ OD JEGO MIĘŚNI!
Ork uderzył w Ilidiana swoją pięścią.
Żywiołak uderzył o ścianę jaskini i upadł.
Ilidian zaczął się cofac.
Rzucił następną kulą ognia w orka.
ODBIŁA SIĘ OD JEGO MIĘŚNI!
Ork uderzył w Ilidiana swoją pięścią.
Żywiołak uderzył o ścianę jaskini i upadł.
Ork krzyknął coś, czego Ilidian nie zrozumiał.
Ilidian rzucił w orka kulą ognia.
Ork wrzasnął z bólu i odsunął się od żywiołaka.
Podbiegł do kociołka i zanim Ilidian zdążył zareagowac, wypił jego zawartośc.
Ork zaczął się głupio uśmiechac.
Nagle Ilidian zobaczył, że nagle ork zaczął się jeszcze powiększac.
Jego mięśnie, choc i tak wielkie, stawały się jeszcze większe i potężniejsze.
Ilidian wstrzymał oddech...
Ilidian wszedł do wielkiej sali wypełnionej zapachem piwa.
Zobaczył coś, co przypominało orka.
Miał ok. 10 m wzrostu, wielkie muskularne ciało na którym widac było ślady mutacji.
Mieszał coś w wielkim kociołku postawionym na ogniu.
Ilidian postanowił zaatakowac podstępem.
Żywiołak zgasił ogień pod kociołkiem.
Ork pochylił się, żeby zobaczyc co się stało, a Ilidian zakradł się dalej.
Niestety, ork zobaczył żywiołaka i rzucił się na niego...
Ilidian postanowił zmierzyc się z orkiem.
Przecież jeśli go teraz nie pokona nie będzie miał szans w przyszłości.
- Zmierzę się z tym orkiem! - oświadczył entowi.
- CO?! Nie wiesz co mówisz! Nie tacy jak ty próbowali.
- Spróbuję. - krzyknął i ruszył w stronę groty.
Ilidian wszedł do wielkiej jaskini.
Czuł zapach przypraw i palącego się ognia.
Bart tam jest.
Bart żył sobie w swojej jaskini i ważył piwo.
Pewnego dnia jednak szukając nowych składników znalazł dziwne zioło.
Wrzucił to do swojego wywaru i wypił.
Okazało się, że to zioło to było mutagenium, wysypane przez jednego z zwierzoczłeków odwiedzających ten teren.
Bart zmienił się w wielkiego, umięśnionego orka, który dąży jedynie do pokazania tego, że jest najsilniejszy.
Co gorsze, mutagenium sprawiło, że piwo wzmacnia go, dzięki niemu jest coraz silniejszy.
Nikt go nie pokona. Ani teraz, ani nigdy.
Ilidian idąc do wyroczni szedł przez las.
Nagle zza drzew wyskoczył wielki drzewiec i krzyknął:
- Odejdź stąd!
- Dlaczego?
- To kryjówka Barta, zmutowanego ogra.
- Zmutowanego? Jak?
- Już ci to wyjaśniam...
Ilidian zobaczył, że zamek jest zniszczony.
Nie ma feniksa, tylko kilka żywiołaków.
Postanowił znaleźc cel swojego brata i powstrzymac go.
Udał się do wyroczni na zachodniej pustyni.
Ilidian i żywiołaki śmierci znaleźli się w ogniu.
Ilidian został pochłonięty przez ogień lub on pochłonął ogień.
Stał się tym ogniem.
Żywiołaki śmierci zostali spaleni.
Ilidian padł na ziemię porażony zaklęciem jednego z nich.
Niebo było pochmurne.
"Nie ma feniksa, żywiołaków - to znów koniec" - pomyślał.
Następne mordercze zaklęcie śmignęło tuż obok niego.
Lecz z ziemi wybuchł ogień.
Demon krzycząc mordercze formuły zaklęc rzucił się na Ilidiana.
On uderzył smoka w twarz.
Aerd zawył z bólu
Nagle otworzyła się ziemia, a z niej wyszły żywiołaki śmierci.
Aerd rzucił w nich kulą piorunów, sam uciekając.
Żywiołaki pod wpływem kuli zaczęły rosnąc, aż stały się wielkie i potężne.
Ilidian wstrzymał oddech...
Nagle z nieba uderzył piorun. Prosto w Ilidiana.
Żywiołak wrzasnął z bólu.
Jednak poczuł w sobie nową siłę-ogień do walki z bratem.
Demon, który go trzymał, poczuł ból.
Ilidian zaatakował znowu.
Ilidian uderzył w Aerd'a pięścią.
Jednak demon nawet nie poczuł tego uderzenia.
Za to złapał żywiołaka i dusił.
Ilidian tracił świadomośc.
Ilidian wszedł na wzgórze, gdzie feniks i demon-smok walczyli ze sobą.
To był koniec feniksa - upadł na ziemię.
Demon pochylił się nad jego ciałem i zaczął rosnąc.
Pochłaniał siłę feniksa.
Ilidian zaatakował demona, który pił krew ptaka.
Aerd walczył z feniksem ponad wszystkimi żywiołakami.
Owinął się wokół feniksa, on jednak nie dawał za wygraną.
Ugryzł go, a demon wrzasnął z bólu.
Ilidian zaatakował legiony żywiołaków śmierci.
Byli silniejsi, niż normalne żywiołaki, jednak krok po kroku zbliżał się do feniksa.
Ilidian wybiegł przed zamek.
Z każdym krokiem zostawiał za sobą podpalone węgle.
Wiedział, że wygra.
To co zobaczył, jednak nie dawało mu spokoju.
Widział swoich przyjaciół z zamku zamienionych w czarne żywiołaki - żywiołaki śmierci.
Byli oni silniejsi, ale nie panowali nad sobą.
A nad wszystkim on - Aerd - jego brat jako czarny smok.
Usłyszał kolejny huk.
"To koniec" - pomyślał.
Nagle poczuł coś dziwnego.
Wydawało mu się, że oczy boga zwróciły się w jego kierunku.
Jego wewnętrzny ogień zaczął płonąc.
W nim wybuchły płomienie. Zaczął się zwiększac.
Jego ciało pokrywa lawa, która zmieniła się w magmę.
Wyruszył na bitwę.
Nie wiedział kto to, ani czemu nam grozi.
Jednak mógł poprosic o łaskę. Zrobił to.
Wtem usłyszał huk. To wrota zamku zostały wyważone.
Słyszał jakieś głosy, lecz jeszcze bardziej się modlił.
Usłyszał drugi huk.
Wtem całym zamkiem wstrząsnął wybuch.
Wszyscy usłyszeli:
- Poddajcie się!
Wszyscy w zamku zaczęli panikowac. Ktoś zaciągnął Ilidiana do jakieś sali obok.
Zobaczył wielki pomnik, na którym był wielki człowiek na tronie.
Ilidian wiedział, że to bóg ognia.
Usłyszał:
- Módl sie, abyśmy wygrali bitwę.
Ilidian przeszedł przez wielkie kamienne wrota.
Zobaczył żywiołaki wody, ziemi, powietrza, magii i ognia.
Nad wszystkim czuwał feniks - wielki ptak zbudowany z ognia.
- Podejdź. - powiedział do Ilidiana.
Podszedł do niego.
Nadszedł czas szkolenia.
Ilidian nauczył się zaklęć żywiołu ogniu. Poznał tajniki władzy nad nim.
Był bardzo pilnym uczniem i poznał wszystkie tajniki magii żywiołów.
Nadszedł czas, aby poznac władcę żywiołaków - feniksa.